Geoblog.pl    apacino    Podróże    Tajlandia 2010    kajaki wokół Talabeng Noi
Zwiń mapę
2010
24
lut

kajaki wokół Talabeng Noi

 
Tajlandia
Tajlandia, Lanta Yai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12740 km
 
To już ostatni wieczór i ostatnia noc na Koh Lancie :(
Jest już ciemno, mamy dzisiaj mocny wiatr od strony morza, gdzieś tam w oddali na linii horyzontu błyska się, ale nad nami piękne rozgwieżdżone niebo. Jesteśmy już po kolacji, którą zjedliśmy razem z facetem z Niemiec mieszkającym obok nas. Mówi, że przyjeżdża tu co rok, jak nie ma pracy (taniej się utrzymać). Jego żona jest Tajką i w tym tygodniu odwiedza rodzinę, a on sam siedzi na koh Lancie i troszkę się tu nudzi i ciągle nas zagaduje. Jest tu już dłuższy czas, więc polecił nam knajpkę, w której można smacznie i niedrogo zjeść („Mr Green”). Faktycznie, jedzenie smaczne i niedrogie w porównaniu do restauracji na plaży. Dzisiaj zamówiliśmy sobie pad tai z kalmarami i sumayaki (jeśli dobrze pamiętamy) – bardzo ostrą zupę z noodlami, kurczakiem, kalmarami i krewetkami, której po wyłowieniu wszystkich skarbów morza, nie sposób było zjeść (taka była ostra), aha i jeszcze nowy „szejk” – ananasowy (pyszności).

Wstaliśmy dzisiaj wcześnie rano, przed 6, jeszcze przed wschodem słońca. Śniadanie na pustej plaży o 7 rano – byliśmy jedynymi i pierwszymi klientami. Maciek niezłomnie zajadał tajską zupę z ryżem, a ja tajskiego naleśniko-placaka z bananami, miodem i dżemem (Maćkowi robiło się niedobrze już od samego patrzenia na tak słodkie śniadanie) i do tego pyszne i zimne szejki bananowe.

Po śniadaniu przyjechał po nas pickup i zabrał wraz z jeszcze jedną parą na przystań po wschodniej stronie wyspy pośrodku lasu namorzynowego. Znowu było super, bo wycieczka liczyła 4 osoby i 2 przewodników. Popłynęliśmy longtailem do brzegu lasu namorzynowego, a tam nagle wyskakuje stado małp, przyzwyczajonych do dokarmiania bananami przez turystów. I dobrze, bo obawialiśmy się trochę spotkania z tymi nieprzewidywalnymi stworzeniami. Tym czasem, małpki nie były agresywne, nie wyrywały plecaków, ani aparatów (czytaliśmy o takich przypadkach). Zdecydowanie zależało im na bananach. Ogólnie bardzo miło wspominamy to spotkanie.
Potem dopłynęliśmy do 2 wysp, które wyrastają prosto z morza na wysokość ok. 30 – 40 metrów i porośnięte są tropikalną roślinnością. Nazywają się Talabeng Yai i Noi. My opłynęliśmy na kajakach mniejszą z wysp. Atrakcjami, oprócz samego pływania kajakiem po morzu i podziwiania wspinaczkowych krajobrazów, były małe jaskinie, do których wpływaliśmy kajakami, malutkie plaże u podnóża skał, małpy skrywające się w skalnych zagłębieniach i wcinające skorupiaki, a także wąż wodny, który wybrał się na spacer po skałkach (prawdopodobnie niejadowity).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Homus
Homus - 2010-02-24 23:24
Pieknie piszesz Agus az sie ma wrazenie jakby sie tam z Wami bylo.Odnosnie Waszego niemieckiego sasiada to zastanawiamy sie czy to nie jakis znajomy z Mannheim(zapytajcie)
Piekne fotki a najbardziej podoba sie nam zdjecie "silnika nr.1"ciekawe gdzie podzial sie drugi albo plynelas tylko na jednym????
Calusy dla Was.Powodzenia
 
Sylwia J.
Sylwia J.  - 2010-02-28 20:56
Małpki wyglądają na przyjazne. Oj, słodkie śnadanka to jest to. :) Ale zupka kokosowa z ryżem też brzmi słodko i zachęcająco. Na pewno bym się jej też nie oparła.
 
 
apacino
Agnieszka i Maciek
od 2011 dołączył Olafek :)
zwiedzili 11% świata (22 państwa)
Zasoby: 203 wpisy203 167 komentarzy167 1563 zdjęcia1563 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
26.10.2014 - 26.10.2014
 
 
02.08.2013 - 18.08.2013
 
 
01.08.2013 - 01.08.2013