Geoblog.pl    apacino    Podróże    Azja z dzieckiem w roli głównej. Kto: Aga, Maciek, Olaf, Tomek; gdzie: Malezja, Tajlandia i Singapur    Cable car
Zwiń mapę
2013
12
lut

Cable car

 
Malezja
Malezja, Langkawi Islands
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11214 km
 
Pogoda taka sobie, jest ciepło, duszno i pochmurno. Rano jedziemy taksówką około 20 km do Oriental Village, gdzie znajduje się kolejka na najwyższe wzniesienie na wyspie. Taksi kosztowała 26 zł w jedną stronę, a droga powrotna tyle samo. Po drodze widać dziką plaże, a na niej małpy, dalej na polankach wolno pasące się bawoły. Sama „wioska orientalna” to głównie sklepy i knajpki, ale bardzo ładnie urządzone, typowe rodzinne i mocno komercyjne miejsce, ze sztucznym stawem i rybkami, placami zabaw, królikarnią, gdzie dzieci mogą uganiać się za króliczkami i je karmić. Oczywiście najważniejszym punktem jest kolej linowa. Przyznaję, że czekałam bardzo na tę wycieczkę i miałam w związku z tym wielkie oczekiwania. Na samej górze, za górną stacja znajduje się podwieszany i zaokrąglony most, z którego można podziwiać korony drzew i chodzić sobie nad dżunglą. Bardzo chciałam przejść się tym mostem zwanym Sky Bridge, ale niestety właśnie był zamknięty z powodu konserwacji. Żeby wjechać kolejka na górę, trzeba odczekać sporo czasu. Najpierw kupuje się bilety, na których jest wyznaczona godzina wejścia, potem jeszcze jedna godzina w drugiej kolejce do wejścia. Można wejść bez kolejki, ale taki wjazd kosztuje 80 zł zamiast 30 zł na osobę, więc wybraliśmy wersję ekonomiczną i odczekaliśmy swoje. Widoki i sama jazda koleją są niezapomniane. Z góry widać całą wyspę i inne mniejsze wysepki. Po prawej stronie jest otwarte okno, można wyciągnąć rękę z aparatem i nie ma się widoku szyby. Po drodze ładnie też widać wodospady 7 wells, na których odwiedzenie już nie starczyłonam czsu. Na dole Olaf bawił się z króliczkami i oczywiście nawiązywał nowe znajomości. Po powrocie poszliśmy do fajnej indyjskiej knajpki, w której oprócz typowej karty menu jest też samoobsługowy bufet, który działa na zasadzie, że nakładasz sobie, co chcesz i ile chcesz, a potem przychodzi pan, ogarnia twój talerz wzrokiem i go wycenia na oko. Ceny bardzo dobre! Najbardziej smakowały mi przysmaki z pieca tandorii, Maćkowi różnego rodzaju roti i nany, a Tomkowi ryż i bufet samoobsługowy, a tam różne mięsa w sosach, ryby i skorupiaki. W ogóle jesteśmy fanami roti w różnych wydaniach, roti z czosnkiem, roti z sardynkami, roti z bananami. Nawet Olaf, jak ogląda kartę menu i widzi obrazki, mówi „am, am”
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
W i B
W i B - 2013-02-12 20:28
Szkoda, że nie ma zdjęć z dzisiejszej wycieczki,
ale obejrzeliśmy ciekawe miejsca na Langkawi w google, jest bajecznie.
 
zula
zula - 2013-02-13 10:27
Zainteresowały mnie ostatnie dwa zdjęcia !,
ilość uczestników wyprawy niespodziewanie wzrosła? interesujące...
pozdrawiam- tu pada śnieg choć 1C
 
W i B
W i B - 2013-02-13 20:11
Chyba nie odważyła bym się wejść na ten wiszący most. Zdjęcie Olafa z króliczkiem słodkie, super.
Pozdrawiamy
 
 
apacino
Agnieszka i Maciek
od 2011 dołączył Olafek :)
zwiedzili 11% świata (22 państwa)
Zasoby: 203 wpisy203 167 komentarzy167 1563 zdjęcia1563 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
26.10.2014 - 26.10.2014
 
 
02.08.2013 - 18.08.2013
 
 
01.08.2013 - 01.08.2013