Czwartego dnia postawiamy zwiedzić Mahdię, pierwszą stolicę Tunezji. Łapiemy pociąg i wraz z lokalsami i kilkoma turystami jedziemy do tej cichej i malowniczej miejscowości.
Zabytkową Mahdiję zamieszkuje wielu młodych ludzi, nieodczuwających potrzeby szukania szczęścia gdzie indziej. Przesiadując w cieniu drzew na pięknym place du Caire lub penetrując zwartą medynę, szybko można zmienić plany i zostać tu dłużej, niż się zamierzało.
Miasto zostało założone w 916 r. przez pierwszego kalifa fatymidzkiego Ubajdullaha, zwanego El-Mahdi (zbawiciel świata). Szukał on siedziby łatwej do obrony, gdzie mógłby spokojnie planować atak na Kair. Mahdija na kamiennym cyplu spełniała jego oczekiwania.
Mahdia ma w sobie to coś, co mają małe senne rybackie miasteczka. Nie ma naciągaczy, restauracji i hoteli. Hotele znajdują się z dala od centrum, gdzie plaże są piaszczyste. Cicha troszkę senna atmosfera, jedyni turyści, to ci sami, którzy jechali z nami pociągiem. Idealne warunki do zwiedzania... W miejscowości zobaczyć warto meczet, fort,Cap D'Afrique, ale najprzyjemniejsza część to spacer uliczkami mediny.