Dzień zaczęliśmy od zmiany pokoju. Hotel Kaiser stoi przy głównej ulicy, dlatego na 2 piętrze jest straszny hałas. Udało się nam załapać na pokój na 7 piętrze - dużo lepiej (nie tylko ciszej). Widok z balkonu wprost na morze i śliczne zachody słońca.
W Tunezji plaże są publiczne, ale każdy hotel ma jakby własną plażę, gdzie każdy może przebywać, ale za leżak musi zapłacić. Naciągacze i "Heloł maj frendy" nie dają spokoju, choć denerwuje to góra przez 2 dniu, w końcu człowiek się uodparnia, a nawet z czasem tęskni ;)
Rekonesans miasta był szybki, znaleźliśmy centrum informacji turystycznej i bardzo miła pani odpowiadała na wszystkie nasze pytania.