Wybieramy się do Piaszna, które uwielbiam odwiedzać w lipcu. Mieszka tam niesamowity człowiek. Skromny i uśmiechnięty rolnik Klemens Leman, który stworzył prawdziwą atrakcję turystyczną zwaną dziś Górą Lemana. Znajduje się tam jego gospodarstwo rolne i wieża widokowa oraz wioska Gotów. Pana Lemana mieliśmy okazję poznać już dawno, przy innej wizycie. Oprowadzał nas po swoim gospodarstwie i opowiadał ciekawe historie. Na tym terenie odkryto kamienne kurhany (tzw. kamienne kręgi), które można bez problemu zobaczyć, Pan Leman gromadził przez wiele lat niezwykłe znaleziska i stworzył coś w rodzaju prywatnego skansenu. Sam zbudował wioskę Gotów i postawił wieżę widokową, wybudował piece chlebowe, a w stodole stworzył muzeum swoich znalezisk. Mimo że jego gospodarstwo jest znane, odbywało się tu wiele imprez, np. zlot czarownic, na co dzień jest cicho i spokojnie. Lubię tu przyjeżdżać, a teraz będąc z Olafkiem, odkryliśmy o wiele więcej walorów Góry Lemana. Przyjeżdżamy, samochód parkujemy obok domu gospodarza, pytamy, czy można? Nie ma problemu. W otwartej stodole pracuje syn Gospodarza. Olaf w końcu widzi na własne oczy śliczne krasule zajadające trawę. Okazuje się, że śmiało możemy wejść do stodoły i pokazać Olafowi zwierzęta. A tam: świnki i małe prosiaki, krowy i cielaczki, dookoła biegają koguty i kury i jest też mały konik, którego można pogłaskać. Nie wiem, jak Olaf, ale ja byłam zachwycona, Olaf chyba też, choć zainteresował się bardziej traktorem. Później krótki spacer po osadzie Gotów i dalej szlakiem do leśnej szkółki i do kurhanów. Droga wiedzie polnymi ścieżkami, dookoła kwitnie gryka i pachnie miodem, a do tego całe ukwiecone pola i łąki dosłownie bzyczą od pszczół! Idziemy dalej zachwyceni, aż chce nam się powiedzieć ‘Cud, miód, malina” i okazuje się, że dosłownie, bo krzaczki malin spotykamy, wchodząc w las. Później zbieramy słodkie poziomki i jagody. Dziecko swobodnie mogło pobiegać po polnych dróżkach. W pewnym momencie podbiegł do nas wystraszony Olaf, krzycząc: Mama pi pi i wskazał rączką na łąkę. Ten bardzo duży pi pi okazał się lądującym obok nas pięknym i okazałym boćkiem.
Później oglądaliśmy z wieży rozległy pejzaż z malowniczymi jeziorkami i stwierdziliśmy, że dobrze, że tu wracamy i w przyszłości będziemy tu wracać! Czytałam kiedyś ‘Sielanki” Szymonowica i taki właśnie obraz widziałam oczami wyobraźni. Jeśli jest gdzieś tajemnicza Arkadia, to myślę, że na Górze Lemana można ją odnaleźć. Najlepsze jest to, że spędziliśmy tam pół dnia i w tym czasie spotkaliśmy tylko jedna rodzinę, która przyjechała w celach turystycznych. Pan Leman nie pobiera żadnych opłat za nic! Można też wynająć u niego dom – piękne krajobrazy, bliskość natury, cisza i święty spokój…
Jakby ktoś chciał wiedzieć więcej adres GÓRY LEMANA