Koniec naszego wyjazdu i kilka wniosków z wyjazdu.
Wniosek pierwszy – Maroko nas mile zaskoczyło, ponieważ po przeczytaniu wielu blogów i wypowiedzi na forum, nie spodziewaliśmy się niczego szczególnego. Byliśmy już w 2 krajach arabskich, ale Maroko różni się od nich pod względem krajobrazów i zabytków. Po tunezyjskich przygodach również mile zaskoczyło nas podejście sprzedawców i naganiaczy do turystów, bo to, że są, wiedzieliśmy, ale nie byli tak chamscy i natarczywi, jak ci w Tunezji czy Egipcie. Przy zachowaniu standardowych środków ostrożności nie mieliśmy też żadnych żołądkowych problemów.
Wniosek drugi - wybrzeże nieco nas rozczarowało pod względem wypoczynku na plaży, ale i tak nam się podobało. Może innym razem lepiej odwiedzić AL. Dżadżidę albo Asillah (choć tam też jest zimna woda, ale może mniej wieje).
Wniosek trzeci – po Szewszewan żadna medina nie będzie już robić takiego wrażenia, tam mogliśmy zostać 1 dzień dłużej i pochodzić po górach Rifu.
Wniosek czwarty – wcale nie żałujemy, że nie zwiedziliśmy Casablanki, bo prawie każdy, kto tam był, narzekał, że zmarnował dzień. Za to mile zaskoczył nas gaj palmowy w okolicach Todry.
Wniosek piąty – lepiej zapłacić 10 MAD więcej i korzystać z państwowych autobusów lub Supratursa ( bojkotowanych przez miejscową prywatną mafię autobusową), ale trzeba się niestety z wyprzedzeniem starać o bilety.
Wniosek ostatni, powtarzany od pustyni po Marakesz przez miejscowych, którzy uczą się polskiego do coraz liczniej przybywających Polaków:
„Maroko jest spoko”