Kolejny dzień przeznaczamy na wąwóz Todra, ale chcemy do niego dotrzeć pieszo, więc będzie to wycieczka całodniowa. Do wąwozu idziemy tak długo gajem palmowym, jak się da. Potem wchodzimy na drogę ciągnącą się przez wioskę, bo możemy tam kupić w końcu zimną wodę. Woda to podstawa, w ciągu dnia jest bardzo gorąco i można się poważnie odwodnić. W końcu docieramy do wąwozu, do którego większość ludzi dojeżdża samochodami. Todra jest wielki i malowniczy. Niestety, asfaltowa droga i możliwość wjechania samochodem czyni z tego miejsca atrakcję dla turystów i miejscowych, którzy tłumnie odwiedzają ten malowniczy zakątek. Na szczęście można znaleźć dla siebie trochę miejsca, ochłodzić się w rzece i podziwiać majestatyczne skały, a potem, gdy odjadą autokarowi turyści, przyglądać się, jak czas spędzają mieszkańcy pobliskich miejscowości. A jest to ciekawe. Przyjeżdżają całymi rodzinami. Rozkładają dywaniki, czajniczki na herbatę, mają też szklanki, butle z gazem. Jedzą, piją, pluskają się w rzece, myją samochody (!) i nikt nie griluje ;) Wieczorem Rachid przygotowuje dla nas najsmaczniejszy tadżin jaki jedliśmy w życiu!