Jedziemy na Saharę, ale nie sami i nie z naszym biurem podróży. Jeszcze w Polsce poszukaliśmy na forum i znaleźliśmy miejscowe biuro polsko-tunezyjskie Sahel Voyages, które nam polecano i które możemy też z czystym sumieniem polecić innym. http://www.sahelvoyages.com Wybraliśmy opcję 2 dniowego safari i bardzo nam się podobało. Nasza trasa była tego dnia następująca: Kairouan (tylko Wielki Meczet) Jilma, Gasfa, Metlaoui - tam przesiadka do jeepów, następnie cały czas jeepem do oazy Chebika, Góra Wielbłąda, przejazd po dnie słonego jeziora (fragment odcinka rajdu Paryż - Dakar), przejazd po pustyni i wydmach (jazda po piachu ze sporą prędkością), wizyta w miasteczku Star Wars (wybudowane na pustyni dekoracje), Nefta - wizyta w oazie i nocleg.
Dzień był pełen niesamowitych wrażeń, a jako fani Gwiezdnych Wojen byliśmy zachwyceni ;)
A dlaczego nie chcieliśmy jechać z wycieczką fakultatywną biur podróży z Polski? Wielu fajnych miejsc, jak np. wioska Star Wars, nie ma w ich ofercie.
Po wschodzie słońca nad słonym jeziorem oglądamy rezerwat form pisakowych i w końcu długo oczekiwana pierwsza w życiu jazda na wielbłądach!
Pomijając szaleńczą jazdę jeepem po wydmach, to było najbardziej emocjonujące przeżycie podczas tego safari. Potem odwiedzamy wydrążone w ziemi domy jaskiniowe i amfiteatr w El Jem. W drodze powrotnej widzimy interesujące ręczne stacje benzynowe.