Taką datę wybraliśmy sobie na zwiedzanie stolicy kraju. Oczekiwania duże - jak się okaże niepotrzebnie.
Zakupiliśmy od razu bilety w obie strony - nie wiedzieliśmy, że należy podać godzinę powrotu, ponieważ jeśli nie podasz godziny, może nie być miejsc w 1 klasie - choć płacisz za 1, jedziesz 2 klasą.
Pociąg 1 klasa z klimą, kilka godzin i jesteśmy w stolicy. Śmigamy na medinę do wspaniałych zabytków, których niestety nie widać, bo medina to jeden wielki kram z pamiątkami dla turystów. Przeciskamy się jak sardyny w tłumie białasów i lokalsów. Pieniądze (całkiem całkiem sumka oraz bilety powrotne mamy przy sobie, ale w różnych miejscach) nagle zauważamy brak portfela, pierwsza myśl - czy mamy bilety, żeby wrócić? Nie mieliśmy żadnych kart, tylko gotówkę, którą ktoś nam podwędził, gdyby nie fakt, że mamy jeszcze w drugim portfelu kasę na bilet i wodę, to byłoby kiepsko. Na szczęście podział kasy na dwa portfele okazał się dobry. Mieliśmy bilety powrotne i kilka dinarów na wodę i bilet do Sidi. Postanowiliśmy ewakuować się z pechowej mediny, która i tak nie była ciekawa i pojechać do Sidi Bousaid. Po drodze mijaliśmy Kartaginę, nie chcieliśmy zwiedzać tego miejsca. Widoki w Sidi są powalające. Nie widziałam tylu odcieni błękitu wody! Do tego miasteczko jest na wzgórzu, z którego roztacza się cudny widok na lagunę. Domy bało-niebieskie, w każdym oknie bujne pelargonie, niesamowita roślinność i iście sielankowy klimat. Warto zatrzymać się tu na dłużej, posiedzieć w cieniu bujnej roślinności - wielbiciele flory będą zachwyceni kolorami i kształtami.